Tytuł: Bojowa pieśń tygrysicy
Oryginalny tytuł: Battle Hymn of the tiger Mother
Oryginalny tytuł: Battle Hymn of the tiger Mother
Autor : Amy L. Chua
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Wydawca: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 279
"Sophia zajęła kiedyś w piątej klasie drugie miejsce w co piątkowym teście wielokrotnego wyboru na czas. Mały Koreańczyk imieniem Yoon-seok okazał się lepszy od niej. Przez następny tydzień kazałam jej co wieczór robić dwadzieścia testów (po sto pytań) i stoperem mierzyłam czas. Odtąd już zawsze zajmowała pierwsze miejsce. Biedny Yoon-seok. Wrócił z rodziną do Korei, ale chyba nie z powodu testu na czas."
O "Bojowej pieśni tygrysicy" usłyszałam w DDTVN. Usłyszałam i jakoś nie zwróciłam na nią uwagi. Ponownie trafiłam na nią na stronie "lubimy czytać" i przeczytałam. Jedno tylko powiem: NIE ŻAŁUJE!! Mogę z czystym sumieniem polecić tą książkę. Mi się bardzo podobała.
A o czym jest? O wychowaniu dzieci. Tak! nie żartuję. Amy Chua opowiada o swoim życiu i wychowaniu dzieci i o swoich psach. Jeśli uważasz, że jesteś surowa dla swoich pociech, albo że Twoi rodzice są zbyt surowi dla Ciebie. To przeczytaj tą książkę a Twój światopogląd się zmieni.
A jak książkę przedstawiła sama autorka:
Jest to opowieść o matce, dwóch córkach i dwóch psach. A także o Mozarcie i Mendelssohnie, fortepianie i skrzypcach oraz tym, jak znaleźliśmy się w Carnegie Hall. To miała być historia o tym, że chińscy rodzice umieją lepiej wychowywać dzieci niż rodzice zachodni. Ale skończyło się na opowieści o gorzkim zderzeniu kultur, ulotnym posmaku zwycięstwa i trzynastolatce, która zapędziła mnie w kozi róg. Amy Chua (fragment książki)
Po przeczytaniu książki można pomyśleć, że Chińska matka to jakiś kat dla swoich dzieci. Ale ja przemyślałam parę kwestii i stwierdziłam, że taka "Chińska matka" bardzo kocha swoje dzieci. Spędza z nimi każdą możliwą chwile i chce by coś osiągnęły. Współczesne zachodnie wychowanie sprowadza się tak mi się przynajmniej wydaję do stwierdzenia że dzieci powinna wychować szkoła, wysłać je na koła itd. A gdzie czas rodziców i dzieci? Wspólne zabawy i spędzanie czasu? Wydaję mi się, że wielu rodziców o tym zapomina. A ona choć surowa i stanowcza to pełna miłości dla tej 2 dziewczynek. Jak będę miała kiedyś dzieci to mam nadzieję, że przeczytam jeszcze raz książkę i znów spojrzę inaczej na wychowanie dzieci.
A tu Amy z rodziną.

6/5
Polecam!!!
15.
Nie czytałam tej książki, ale sama autorka i jej kontrowersyjne metody wychowania odbiły się szerokim echem w Niemczech. Nie jestem pewna, czy podoba mi się tresowanie dzieci, z drugiej strony, tak jak mówisz, kto dziś poświęca latoroślom tyle czasu? Pewnie jak zwykle, właściwa droga leży gdzieś pośrodku...:-)
OdpowiedzUsuńOpis książki zaciekawił mnie i zdziwił jednocześnie. Z pewnością po nią sięgnę!
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać. Kiedyś miałam ją w planach, potem mój zapał nieco osłabł. Ale teraz... Znowu czuję, że warto zdobyć tę książkę:))
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie...
OdpowiedzUsuńMnie książka wciągnęła. Wiadomo zależy od gustu co komu się podoba. Ja ją przeczytałam szybko bo interesowało mnie co bedzie dalej,
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie. Może kiedyś przeczytam;)
OdpowiedzUsuńZniechęcają mnie psy, za to bardzo kusi fortepian i skrzypce :) No i temat, który teraz wałkuję z każdej możliwej strony.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ludzie dzisiaj koncentrują się na tym, żeby dla dzieci mieć, a nie z dziećmi być. Smutne bardzo.
o tych psach to 1 lub 2 rozdziały i to fajnie opisane jak swoje ambicje wychowawcze początkowo przerzuca na psa
UsuńMnie namawiać nie trzeba, bo od dawna mam tę książkę w planach. Po prostu MUSZĘ przeczytać.
OdpowiedzUsuńKSiążka raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzytałam. A właściwie połknęłam. W czasie lektury targały mną sprzeczne uczucia: z jednej strony szokująca chińska tresura dzieci a z drugiej strony obraz mojego własnego dziecka (a może i mnie samej) - słabego psychicznie, nadwrażliwego, nieprzygotowanego do życia w bezwzględnym często świecie. W każdy razie gorąco polecam!
OdpowiedzUsuń