Tytuł: Atramentowa krew
Oryginalny tytuł: Tintenblut
Oryginalny tytuł: Tintenblut
Autor : Cornelia Funke
Tłumaczenie: Jan Koźbiał
Wydawca: Egmont Polska
Liczba stron: 670
Seria: Atramentowy świat
Powrót do Atramentowego Świata był dla mnie dużym wyzwaniem. Ilość stron mnie przerażała, a zarazem kusiła do przeczytania. Dałam radę choć początkowo książka nie zachęca do dalszego czytania. Dla mnie była nudna, ale z pierwszą częścią było podobnie to zacisnęłam zęby i brnęłam w głąb książki. A ona zaczęła się powoli otwierać coraz bardziej i zachęcać do wejścia w Atramentowy Świat.
Mija rok od wydarzeń w które miały miejsce w Atramentowym sercu. Wszytko pozornie wraca do normy, ale ten świat nie odpuszcza łatwo i wciąga do książki Smolipolucha, Maggie, Rese, Mo oraz jego złych bohaterów jak Baste i Srokę. Tam muszą nauczyć się żyć w pięknej, ale za razem mrocznej i niebezpiecznej krainie.
4/5
11.
Dużo słyszałam o tej książce, ale jeszcze nie miałam okazji jej czytać. Najwyższy czas coś z tym zrobić:))
OdpowiedzUsuńCzęść druga jest dużo lepsza od pierwszej i stanowi wstęp do tego co będzie w części trzeciej. Cała trylogia jest genialna.
OdpowiedzUsuńOstatnio widziałam ja na wyprzedaży i się zastanawiałam czy nie kupić, teraz trochę żałuje :/
OdpowiedzUsuńPierwszą część czytałam, ale za następne się jeszcze nie zabrałam.
OdpowiedzUsuńCała trylogia bardzo mi się podobała. Chętnie przeczytałabym ją raz jeszcze. Co do książek Lisy See, to odpisałam Ci u siebie na blogu.
OdpowiedzUsuńWidziałam ostatnio na wyprzedarzy i chyba ją kupię.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Atramentową trylogię, właściwie czytałam ją już dość dawno, ale wciąż miło wspominam.
OdpowiedzUsuńKocham całą tą trylogię!
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam styczności z tą serią. Ale zawsze można nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuń