poniedziałek, 17 lutego 2014

Błękit szafiru

Tytuł: Błękit szafiru
Oryginalny tytuł: Saphirblau. Liebe geht durch alle Zeiten
Autor: Kerstin Gier
Tłumaczenie: Agata Janiszewska
Cykl: Trylogia czasu
Wydawca: Egmont Polska
Liczba stron: 364
Rok wydania: 2011



"Kruk na skrzydłach z rubinu niesiony, między światami brzmi umarłych muzyka, siły jeszcze nie poznał i nie zna też ceny, moc głowę podnosi i krąg się zamyka."



Jestem zafascynowana okładkami z "Trylogii czasu" Nasze rodzime okładki tej książki są chyba najładniejszymi, ale niektóre są prawie tak samo fascynujące. Sama okładka zachęciła mnie do przeczytania książki, a do tego to już 2 tom tej trylogii to jak mogłabym jej nie przeczytać.

Błękit szafiru jest kontynuacją Czerwieni rubinu, ale szczerze powiem nie wiem dlaczego zostało to rozbite na 3 części. Możliwe, że książka byłaby za gruba dla przeciętnego nastolatka czytającego książkę ( ja się tutaj już nie zaliczam), albo żeby więcej zarobić. Zostawię tą zagadkę nie rozwiązaną.


Wróćmy do Błękitu szafiru... 2 część zaczyna się dokładnie w momencie gdzie zakończyła się 1 część czyli Czerwień rubinu.

Opowiada ona dalsze przygody Gwendolyn Sepherd oraz Gideona po powrocie do XX wieku. W czasie ucieczki znaleźli spokojne miejsce w konfesjonale, gdzie czekali na powrót do XX wieku. Spotykają Gargulca- byłego demona, który postanawia towarzyszyć Gwen. Po powrocie do domu Gwen i Gideon muszą opowiedzięc co się stało na spotakniu  u Margaret Tilney. Pojawiają sie nowe pytania. Dlaczego byli tam Paul i Lucy? Kto przekazał informację o spotkaniu i czy Gwendolyn ma z ty coś wspólnego? Na te pytanie muszą odpowiedzieć sobie nie tylko Strażnicy z kwatery główne, ale także Gideon.
Gwen po tych wydarzeniach ma coraz większy mętlik w głowie oraz przekonują ją do większej nieufności w stosunku do hrabiego. Jedyne co zostaję nie zmienione to miłość Gwen do Gideona, a wątek romansu jest w książce bardziej rozbudowany niż pierwszej części. W Błękicie szafiru powoli zaczynają się wyjaśniać niektóre sprawy z pierwszej części, ale powstają także nowe, niewyjaśnione wątki.


Książka mnie zafascynowała, ale po przeczytaniu i spokojnym przemyśleniu kilku spraw zastanawiałam się co w tej książce jest takiego wciągającego. Nie wiem, ale coś w niej jest co zachęca do dalszego czytania.



"-Przestań. to nie do zniesienia, jaki jesteś zarozumiały. - Przepraszam. Ale to takie.... oszałamiające uczucie, wiedzieć, że z mojego powodu zapominasz o oddychaniu."






A tu inne okładki? Które Wam się najbardziej podobają?




8,5/10


46

8 komentarzy:

  1. Ta książka w ogóle ma szczęście do ładnych okładek, ciężko wskazać jakąś naprawdę brzydką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie niemieckie są mało rewelacyjne, ale to prawda. Seria ma szczęście to ładnych okładek :)

      Usuń
  2. Pokochałam Trylogię czasu od pierwszego tomu... Teraz tylko trzeba upolować ostatni :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście okładki prześliczne ;) Troszeczkę nie w moim guście, ale ogólnie to mnie zainteresowałaś :) Będę wpadać częściej ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgodzę się, iż okładka robi wrażenie! :)
    Wiesz, zachęciłaś mnie. Bardzo chętnie do niej zajrzę :)
    Pozdrawiam cieplutko Kochana! :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuje za komentarz :D