niedziela, 11 marca 2012

Atramentowe serce

Tytuł: Atramentowe serce
Oryginalny tytuł: Tintenherz
Autor: Cornelia Funke
Tłumaczenie: Jan Koźbiał
Wydawca: Egmont Polska
Liczba stron: 511
Seria: Atramentowy świat




"Przecież zawsze mi powtarzasz: książki muszą być ciężkie, bo w nich jest cały świat - odparła Meggie i Mo roześmiał się, po raz pierwszy tego ranka." 
  







Pierwsza część Atramentowej trylogii zabrała mnie do świata pełnego przygód, niesamowitych stworzeń i miłości do książek. Nie wiedziałam sama czego się spodziewać. Wcześniej widziałam film i właśnie to spowodowało moje mieszane uczucia wobec tej książki. Kolejny raz zawiodłam się na adaptacji filmowej, która trzeba to przyznać jest marna w porównaniu do jej drukowanej wersji. 
Chciałam jeszcze zaznaczyć, że trylogia jest z działu dziecięcego i młodzieżowego, ale starsze osoby takie jak ja też bez problemu odnajdą się w atramentowym świecie. Mnie pochłoną on całkowicie.

Meggie wraz z ojcem Mo "lekarzem książek" mieszkają samotnie w starym domu. Jej matka zniknęła wiele lat temu w nie wyjaśnionych okolicznościach. Meggie właściwie jej nie pamięta, czasem nawet się zastanawia czy ona w ogóle istniała.
Oboje łączy wielka miłość do książek. Ojciec introligator, który swoimi rękoma potrafi wyczarować cuda z naprawdę zniszczonych tomów ona podróżująca za ojcem córka. Książki są jedną z nielicznych stałych rzeczy, które ma dające namiastkę domu. Ich pozorny spokój kończy się gdy odwiedza ich gość - Smolipaluch. Wtedy zaczyna się seria nieszczęśliwych zdarzeń.


Po pewnym czasie okazuję się kim jest tajemniczy Smolipaluch, dlaczego nazywa Mo "czarodziejskim językiem" oraz gdzie podziała się mama Meggie. Główna bohaterka dowiaduję się, że świat w książkach jest piękny do momentu gdy nie pojawia się on w realnym świecie i gdy nie trzeba samemu zmierzyć się ze złymi bohaterami. 

Zachęcam do przeczytania lub też kiedyś podarowania jej swoim dzieciom. Mnie ta książką obdarowała jeszcze większą miłością do książek.  5/5



- Wielkie nieba – mruczała, zzuwając buty – kiedy sobie pomyśle, ile to razy pragnęłam znaleźć się w jednej z moich ulubionych książek! A okazuje się, że w książkach najlepsze jest to, że można je w każdej chwili zamknąć.”

5/5


7.

6 komentarzy:

  1. Piękna książka. Bardzo mi się podobała. Piękna i wzruszająca, bawiłam się przy niej świetnie i na długo została w mojej pamięci. TRzeba by przeczytać resztę trylogii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. chce. mam nawet atramentowa krew ale nie moge nigdzie zastać 3 części :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, jakie irytujące jest, kiedy jedno imię czy przydomek jest przetłumaczone na język polski, a drugie - nie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej nie dla mnie . Nie gustuje w tego typu książkach ale widzę że masz w zakładce przeczytane
    : wodę dla słoni - i ta książka jest świetne .
    Obserwuję i zachęcam do tego samego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam całą trylogię, a adaptacji filmowej nie zdzierżyłam (szczerze mówiąc, to rzadko kiedy jestem w stanie obejrzeć film kręcony na postawie książki...)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam całość i posiadam na własność. W moim odczuciu najlepsza jest trzecia część, która mocno się zawikłała. Jedynka to zaledwie preludium. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

dziękuje za komentarz :D